skip to Main Content

Read this blog in:

  • English
  • Polski
The Helsinki Island Fortress Complex of Suomenlinna, 1st of March 2020

Wirologia w czasach pandemii

Prawdopodobnie spędzam na myśleniu o wirusach znacząco większą część życia niż przeciętny obywatel. Mimo tego, rankami dalej zaskakuję siebie samą, przypominając sobie dopiero w ostatniej chwili, że żeby wsiąść do autobusu, muszę nałożyć maskę. Pandemia SARS-CoV-2 zmieniła życie codzienne na wiele zauważalnych sposobów, a jednak tak łatwo jest wrócić do domyślnego stanu rzeczy znanego przez całe życie.

W moich poprzednich postach pisałam o moich badaniach nad adenowirusem i o naszym artykule przeglądowym. Tym razem chcę napisać o doświadczeniu bycia wirolożką niepracującą nad koronawirusem podczas wczesnych miesięcy pandemii, ale także o jej związkach z moimi badaniami.

Kiedy wszyscy zostaliśmy wirologami

Chociaż tyle myślę o wirusach, w kwestii SARS-CoV-2 bardzo się myliłam. Kiedy usłyszałam o nim pierwszy raz w styczniu, uznałam, że zostanie powstrzymany, zanim będzie mógł wpłynąć na moje życie. Tak w końcu stało się tyle razy wcześniej za mojego życia, z Ebolą, różnymi szczepami ptasiej grypy czy Ziką. Wyjeżdżając do Helsinek w połowie lutego na tymczasowy pobyt w tamtejszym laboratorium, nie myślałam, że ten wirus mógłby na niego jakkolwiek wpłynąć.

W połowie marca świat się zmienił. Gdy ogniska SARS-CoV-2 pojawiły się nie tylko w Chinach, ale też w Iranie i we Włoszech, zdałam sobie sprawę, że jego rozprzestrzenianie się jest prawdopodobnie nie do powstrzymania. Znajomi zasypali mnie wszelkiego rodzaju pytaniami, poczynając od czy sami są w niebezpieczeństwie do nieśmiertelnego czy alkohol zabija wirusa. Granice w Europie zaczęły się zamykać, a obowiązujące zarządzenia stawały się coraz ostrzejsze. Zrozumiałam, że nie wyjadę z Helsinek na początku kwietnia, jak wcześniej planowaliśmy. Słowa, które do tej pory słyszałam tylko w kontekście zawodowym, nagle stały się częścią słownictwa mediów szerokiego przekazu.

Jeden wirus, by wszystkimi rządzić?

Wybrałam dziedzinę wirologii, bo uważam, że wirusy są fascynujące. W większości są małe w porównaniu z komórkami i pozbawione ich bardziej skomplikowanej maszynerii. Jednak infekcja nimi może być niszczycielska, a nawet śmiercionośna, dla komórek albo całego organizmu. Różnorodność wirusów jest ogromna: infekują wszelkiego rodzaju organizmów, od bakterii po ssaki morskie. Oznacza to jednak również, że badania nad niektórymi z nich otrzymują więcej wsparcia finansowego niż nad innymi, a decyduje o tym przede wszystkim ich wpływ na ludzi.

Niezbyt zaskakujące, że zainteresowanie SARS-CoV-2 i koronawirusami w ogóle wzrastało skokowo wraz z rozwojem pandemii. Miałam dziwne poczucie bycia na aucie: rozumiałam, co się dzieje, ale pracowałam nad innym wirusem. Przypominanie sobie samej, że moje badania mają znaczenie, gdy prawie cały świat chciał odpowiedzi na zupełnie inne pytania, zaczęło nagle wymagać zauważalnie więcej wysiłku.

Mimo to, jedną z cennych umiejętności nabywanych podczas doktoratu jest wytrwałość. Poziom zainteresowania opinii publicznej badaniami naukowymi zmienia się. To nie wpływa na to, że potrzebujemy ich wyników, ani na możliwe ich zastosowania w przyszłości. Pracowałam dalej nad adenowirusem, chodziłam do laboratorium, kiedy pozwalały na to regulacje i przetwarzałam dane podczas pracy w domu. W czasie mojego pobytu mnóstwo się nauczyłam i dzięki kreatywności wszystkich dodatkowy czas też spędziłam produktywnie. Nawet, jeśli wyjazd nie przebiegł dokładnie tak, jak oczekiwałam i trwał trzy miesiące dłużej, bardzo mi się podobał.

Koronawirus, adenowirus

Od tego czasu dowiadujemy się coraz więcej o szczepionkach przeciw SARS-CoV-2, nad którymi trwają prace. Tutaj znaleźć można fascynujący tracker, który wymienia ponad 200 w różnych stadiach prac. Niektóre z nich wykorzystują adenowirusa jako wektor do dostarczania genów kodujących białka SARS-CoV-2 do komórek. Oznacza to, że naukowcy zmienili genom adenowirusa, tak, żeby zawierał sekwencje z koronawirusa i usunęli inne geny, żeby uczynić adenowirusa bardziej bezpiecznym. Kiedy taki wirus zainfekuje ludzkie komórki, będą produkowały białka koronawirusa. Dzięki temu układ odpornościowy może zaznajomić się z białkami SARS-CoV-2, a jego reakcja będzie szybsza, kiedy napotka je ponownie.

Jak wyjaśniałam wcześniej, moje badania pomagają zrozumieć, jak adenowirus przywiera do komórek, co zapewnia narzędzia do manipulowania tego procesu. Może się to przydać na przykład do kierowania wirusa-szczepionki ku konkretnym komórkom układu odpornościowego, tak, by białka koronawirusa były jeszcze bardziej godne zapamiętania dla ciała. Nawet jeśli ostatecznie szczepionka nie będzie bazowała na adenowirusowym wektorze, liczba badań klinicznych dowodzi, że jest obiecującym systemem wartym badania na rzecz przyszłych zastosowań.

Cała obfitość wirusów

Ludzkość nie jest szczególnie dobra w wyciąganiu nauczek z przeszłości. Mam jednak poczucie, że sama nauczyłam się dużo z ostatnich kilku miesięcy. Jak każdy mieszkaniec Finlandii w tamtym  czasie, mogłabym pewnie zaimprowizować niezłe biurko do pracy na stojąco przy pomocy deski do prasowania. Co ważniejsze, nauczyłam się, że nie należy lekceważyć żadnego wirusa. W grudniu zeszłego roku świat był znacznie mniej zainteresowany wirusami nietoperzy. W kwietniu sama zaczynałam powątpiewać w sens mojego zainteresowania adenowirusem. A teraz: wirus pochodzący od wirusów nietoperzy dramatycznie zmienia naszą rzeczywistość, a adenowirus jest jednym z narzędzi, by powstrzymać te zmiany.

Właśnie dlatego tak ważne jest, by badać wirusy, byśmy mogli być przygotowani, chociaż częściowo, na to, co nas czeka w przyszłości. Nawet, jeśli badania nie mają oczywistego natychmiastowego zastosowania praktycznego, nigdy nie wiemy, co przyniesie przyszłość, ani jak wiedza o wirusach pomoże nam sobie z tym poradzić.

Share to social media

Back To Top